środa, 10 lipca 2013

Słonecznie - czyli sesja a la lata 50 w 31 stopniach

Jako, iż pogoda dogadzała, a Ogród Botaniczny był otwarty cały dzień - postanowiłam poprosić siostrę o zrobienie mi zdjęć i pomoc w charakteryzacji na lata 50. Czemu wypadło na pięćdziesiąte? Bo jak na razie tylko z tego okresu mam sukienkę - oryginalną należącą do mojej babci z przełomu lat 40 i 50, dokładnie nie jestem pewna, bo sukienka z wyglądu przypomina lata 40, ale z kroju - 50. Jest podobna do tej z 1949:


W każdym razie - jeśli pisząc pomylę jakieś lata - wspomnijcie o tym w komentarzu, gdyż ekspertem jeszcze nie jestem i zdarzają mi się pomyłki. :)

Niestety nie jestem posiadaczką krótkich włosów - około pół roku temu postanowiłam je zapuścić i nawet jeśli bym chciała, nie zetnę ich - za dużo roboty miałam przy tym, żeby były dłuższe. Sprytnie jednak wystarczyło je upiąć i nałożyć chustkę. Co do chustki nie mam jej wiązanej z przodu tak jak trzeba, na przykład, tutaj:


Dlaczego? No, cóż dużo czasu spędziłam, żeby wyglądać jak człowiek, a upięcie idealne jak w latach 50 upodobniało mnie do babciny ze wsi. Nie żartuję, na niektórych zdjęciach wyglądałam jakbym  chciała powiedzieć: "Idę wydoić krowy", więc zmieniłam taktykę zawiązując ją z tyłu.

Przejdźmy do okularów - moja druga siostra posiadała swego czasu identyczne do tych:


Ale oczywiście, kiedy były potrzebne, nie mogłam ich znaleźć w moim domu. Wzięłam więc awaryjne okulary "w panterkę", które są na mnie, cóż, za duże.

Jeśli chodzi o pozy jakie przybierałam... raczej słabo nam to szło, głównie ze względu na to, że nie miałyśmy żadnego wzorca. Wymyślałyśmy więc z głowy i własnych wyobrażeń.

Odradzam wam jednak zbliżanie się do altanki z Ogrodzie Biologicznym. Jeśli wydaje wam się, że jest to idealne miejsce na błogi odpoczynek, to jesteście w błędzie. Według mnie to właśnie tam komary tworzą swoją armię i atakują bezbronne łydki. Tak przynajmniej było z nami, i chociaż roztaczał się stamtąd piękny widok na rozarium, szybko uciekłyśmy.

Moja sukienka niestety nie posiadała halki. Przydałaby nam się co prawda taka petticoat, ale jak już wspominałam sesja zdjęciowa była raczej bardziej spontaniczna niż przygotowana. Zamiast więc ją mieć upchnęłyśmy pod spodem spódnicę. Raczej nie powinnam się do tego przyznawać, ale jak już to zrobiłam, to trudno. :D Znalazłam jednak w starym "Spiegelu" reklamę takowej halki, myślę więc, że zabiorę się za nią niedługo. Bardzo by się przydała do sukienek z tamtych czasów.

No, ale przejdźmy do konkretów! Prezentuję wam "mnie" w wersji z lat 50:










I mały backstage:


No, cóż w tamtych butach nie dało się chodzić cały czas :D

Zdjęcia, makijaż i pomoc w doborze stroju zawdzięczam mojej siostrze, którą może znacie z jej bloga o XIX wieku - Eleonorze Amalii. Jeśli nie znacie - to serdecznie na niego zapraszam! ^ ^

Podsumowując - jestem zadowolona z tych zdjęć, no i z tej sukienki, która sprawiała się znakomicie (chociaż na 31 stopniach było troszeczkę za gorąco. Ale wydaje mi się, że przy takiej temperaturze we wszystkich ubraniach jest za gorąco :D). 

P.S
Oczekujcie nowego postu dotyczącego gorsetów z lat 60! :)




6 komentarzy:

  1. Kiedy tylko zobaczyłam Twoje zdjęcia, pomyślałam - "Eleonora Amalia?!" :D Jesteście do siebie bardzo podobne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ;) Ale to prawda, że jesteśmy podobne...kiedyś nie byłyśmy aż tak ^ ^

      Usuń
  2. Piękna sukienka! Patrząc na krój i długość obstawiałabym, że to początek lat 50. Powodzenia w prowadzeniu bloga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Myślę, że uda mi się go prowadzić ;) A co do sukienki nie mam pewności, ale z kroju rzeczywiście wygląda jak z 50, więc pewnie jest :)

      Usuń
  3. Piękna ta sukienka, prawdziwy skarb!

    Jak ja żałuję, że moje babcie powyrzucały większość ubrań z czasów młodości :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety moja też powyrzucała większość tych rzeczy :( Ta sukienka jest jedyną ocalałą z tamtych lat ;)

      Usuń