czwartek, 13 listopada 2014

Co jest dobre a co złe w Burdzie Vintage? / opinia

Od dawna wyczekiwałam tego magazynu. Miałam nawet zamiar sprowadzić go z Niemiec, ale na szczęście - został wydany również w Polsce! Odetchnęłam z ulgą. Z niecierpliwością wyczekiwałam momentu, kiedy będę mogła wyprawić się po niego do Empiku. I wreszcie nadarzyła się stosowna okazja. Nabyłam Burdę Vintage, otworzyłam i...się rozczarowałam.

CO JEST ZŁE?
Może nie powinnam zaczynać od złych rzeczy, ale niestety to wydanie burdy posiada ich wiele. Dlaczego? Obawiam się, że postanowiono "uwspółcześnić" lata 50-te - spódnice zaczynają się od bioder, talii w sukienkach kompletnie brakuje. W ten sposób wydano na świat małego, retro podobnego potworka, który jednak nijak ma się do wspaniałego stylu lat pięćdziesiątych. 

Przykłady:
 


Co jest źle? Spódnica zaczyna się OD BIODER, brakuje kompletnie tak charakterystycznej dla lat 50-tych talii.



Co jest źle? Znowu brakuje talii, tu nawet nie jest ona zaznaczona.




Co jest źle? Znowu talia i dziwny wykrój sukienki.
 Jak widzicie ewidentnym problemem Burdy jest albo zbyt obniżona talia albo jej kompletny brak. Przez próby zrobienia z lat pięćdziesiątych - lat współczesnych, stroje kompletnie straciły swój urok. Sukienka koktajlowa ma dwa różne ramiączka w ramach "artyzmu". Różowa, rozkloszowana sukienka jest po prostu różową, niezbyt rozkloszowaną sukienką.

CO JEST DOBRE?

Znalazłam jeden na dwanaście fasonów, który w pełni odpowiada oryginałowi:



Kostium "a la New Look" jest prawie dobry, jednak spódnica zaczyna się od bioder. Wystarczy jednak kilka obróbek i będzie idealny.


Nie mam również zastrzeżeń do sweterka z paskiem w talii (i to tej odpowiedniej talii!):


Nie porównywałam tylko zdjęć do obrazków, sprawdzałam również wykroje. Dobre jest to, że wykroje można przekształcić. Szkoda tylko, że muszę to robić - miałam nadzieję dostać je gotowe.

Można by pomyśleć, że wydawcy nie wiedzieli po prostu czym są lata 50-te. Niestety - przed każdym strojem są pokazywane przykłady sukienek modelek, aktorek z tamtych lat. I różnice widać gołym okiem.

Mimo tego się nie zrażam i mam zamiar coś sobie z tego uszyć - może żakiet New Look, może żakiet bombka?

W każdym razie, jeśli zastanawiacie się nad kupieniem "Burdy vintage" -kupcie, ale liczcie się z tym, że czeka was wiele obróbek.




13 komentarzy:

  1. Również poczułam się rozczarowana. Ale mi jeszcze pasuje płaszcz oraz sukienek balowa (w jej przypadku należałoby założyć halke)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, płaszcz jest dobry, całkowicie o nim zapomniałam! :o Co do sukienki nie podobają mi się asymetryczne ramiona...ale to przecież można łatwo zmienić ;)

      Usuń
  2. Niestety, ale apetyczna okładka tego numeru kryje nieciekawą zawartość. Różowy spódnicopodobny potwór to prawdziwa tragedia, tak samo jak mała czarna... Faktycznie, żakiet, garsonka, płaszcz i sweter trochę ratują sytuację. Generalnie to wydanie mnie rozczarowało ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie te same odczucia :( Tak, różowa "spódnica" przedstawia się okropnie, brr.

      Usuń
  3. Nie interesuję się modą lat 50., ale z wymienionych przez Ciebie ,,potworków" podoba mi się suknia z kokardkami- z tym, że ten strój bardziej mi się kojarzy z sukniami na wybiegu, będącymi luźną inspiracją danych czasów- sama bym jej nigdy nie założyła na jakieś wyjście. :p :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luźna inspiracja to dobre słowo :) Sukienka jako sukienka jest całkiem ładna, ale właściwie w niczym nie przypomina sukienek z lat pięćdziesiątych, jest po prostu nowoczesna :/ Dlatego w stosunku do niej denerwuję mnie słowo "vintage" :)

      Usuń
  4. Hmm, i teraz sama nie wiem, czy kupować, czy nie. Jeśli wykroje są tak uwspółcześnione i, i tak musiałabym je przerabiać to chyba lepiej rozrysowywać wykroje z internetu pod swoje wymiary. Na rysunkach wyglądają pięknie, ale już gotowe na modelce jakoś... no tak mało vintage. Ah, dylema ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie Burda kosztuje tylko 12 zł, więc dużo nie stracisz, jeśli zdecydujesz się kupić ;) Tylko, że jak mówiłam, można się zawieść...

      Ale mam pytanie - piszesz, że jakby co to wykroje rozrysujesz z internetu...w takim razie może wiesz, gdzie można w internecie znaleźć darmowe vintage wykroje? Bo ja mam z tym straszny problem, a nie opłaca mi się kupować oryginalnego wykroju na ebayu za sto złotych :/

      Usuń
  5. Ten różowy potworek strasznie mnie zdziwił, zero talii, zaczyna się za nisko i w ogóle nie podobny do rysunku. Szkoda, że nie postarali się bardziej, nie zamieścili po prostu oryginalnych wykrojów, ale właściwie to jednak wolę przerabiać te wykroje z Burdy niż patrzeć na sukienkę w internecie lub na filmie i godzinami się zastanawiać jak skroić materiał, żeby później wyglądało podobnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta różowa spódnica jest zdecydowanie najgorsza :/ Zawsze lepiej coś przerobić niż robić od nowa :)

      Usuń
  6. Te pierwsze wykroje są naprawdę dziwnie - gdybym miała zgadywać jakiego się tyczą dziesięciolecia, nie obstawiłabym nigdy lat 50-tych.
    Z drugiej strony, fajnie, że pomyślano o wydaniu czegoś w stylu retro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, naprawdę fajnie, że o tym pomyśleli, tylko szkoda, że to zepsuli...:(

      Usuń
  7. Kiecki z tych lat noszono na SZTYWNYCH HALKACH, stąd się brały te klosze i te talie.

    Szczerze mówiąc, nie bardzo potrafię przełożyć rysunek żurnalowy na konstrukcję, więc tylko obserwacje, nie wiem, czy wartościowe:

    Ad. 1 - ta sukienka ma talię, a odcięta jest w talii obniżonej. Nie jest to słynna talia lat 50., ale to samo widzę u modelki w zielonym. Modelka po prostu jest niemożliwie wysoka i chuda. :-)

    Ja bym po wykrojeniu skróciła część górną DO NATURALNEJ TALII WŁAŚCICIELKI i doszyła dół. Talia będzie na miejscu, spódnica wyjdzie krótsza.

    Ad 2. - nie bardzo wiem, czy te kreski na biuście mają oddawać zaszewki, czy naturalne marszczenie się materiału. Podobnie pod talią - czy to zaszewki, czy osobny trójkąt tkaniny?

    OdpowiedzUsuń