Wraz ze słońcem i wiosną za oknem wracają chęci do życia i - na szczęście - do blogowania. Po dwóch miesiącach mojej skandalicznej nieobecności postanowiłam reaktywować bloga. Właściwie planowałam to od pewnego czasu, ale zamartwiałam się, że nie będę miała żadnych pomysłów na posty i, że z powrotem nastąpi tu "tragiczna blogowa pustka". Zdecydowałam się jednak ostatnio na dość drastyczny krok, dzięki któremu być może pojawi się tu więcej ciekawych sesji.
Otóż, obcięłam włosy. Muszę przyznać, że od wakacji trwały we mnie rozterki, pt. "ściąć czy nie ściąć". Ciągle jednak odwlekałam ten proceder wymawiając się wieloma rzeczami. Pod koniec grudnia podcięłam włosy do obojczyka, jednak - co jest dosyć smutne - zaczęły mi one odrastać i już po trzech miesiącach miałam je o wiele dłuższe niżbym chciała. Myślałam, że zetnę je najszybciej w wakacje, ale nagle pewnego dnia po weekendzie majowym coś mnie tknęło. Obudziłam się z mocnym postanowieniem, że oto pójdę do fryzjera. Inspiracją dla mojej fryzury było to zdjęcie:
włosy do brody i trochę krótsza grzywka |
Voila! Wróciłam niezwykle szczęśliwa - włosy przestały mi już przeszkadzać i na dodatek stały się bardzo dobrym fundamentem do wszelkich retro fryzur. Dzień później spróbowałam zrobić na nich próbną wersję fryzury z lat 50-tych - nie wiem czy wyszła aż tak dobrze jak chciałam.
P.S
Przepraszam za jakość, ale robiłam sama w pokoju :(
Postarzyłam też jedno zdjęcie:
Drugie zdjęcie jest świetne! Nie mam pojęcia dlaczego, ale w tle widzę oczami wyobraźni peron, jakby oczekiwanie na przyjazd pociągu.
OdpowiedzUsuńChoćby kadr z filmu.
Hmm, może trzeba pomyśleć nad taką sesją albo filmem? :P
UsuńNieeee D: Za każdym razem, jak ktoś ścina włosy, jedna Porcelana płacze w ciemnościach </3
OdpowiedzUsuńA tak serio to fajnie wyglądasz i fryzura Ci się udała. Szczególnie z boku na 2 zdjęciu widać jej epokowość :)
Dzięki ;) Obawiam się, że musisz otrząsnąć się z rozpaczy, bo na razie nie mam zamiaru włosów znowu zapuszczać :D
UsuńDobrze Ci w takich włosach :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńO, to mamy teraz podobną długość włosów. :)
OdpowiedzUsuńWidząc Twoją poważną minę na zdjęciach, najpierw pomyślałam, że jesteś niezadowolona! Ale to by było straszne, bo przepięknie Ci w tej fryzurze! Sama ostatnio myślałam nad ścięciem włosów "na retro"
OdpowiedzUsuń, ale chyba jeszcze nie do końca dojrzałam do tej decyzji :D
Haha wcale nie jestem niezadowolona! :D Ja bardzo długo się nad tym namyślałam ;)
Usuńwoah też bym chciała mieć urodę do takich fryzur i w ogóle do takiej długości *.* Wyglądasz świetnie!
OdpowiedzUsuńu mnie nowa notka tak przy okazji ;) http://sewingmachineandjuliet.blogspot.com
Zdecydowane cięcie wyszło Ci na dobre ;) fryzura wyszła bardzo naturalnie, ale tak po vintydżowemu :D Ja także wróciłam po dłuuugiej nieobecności, też skandalicznie długiej...
OdpowiedzUsuńNiestety, im dłużej się odkłada napisanie jednego posta, tym rzadziej się pisze bloga :)
UsuńOjej, a jak uzyskałaś taką fryzurę?
OdpowiedzUsuńZakręciłam na wałkach ;) Próbowałam jednak ostatnio różnych metod jak na przykład kręcenie na papilotach (nie polecam, ale za to wychodzi idealna szalona fryzura z lat 30-tych) i zawijanie włosów w małe ślimaczki - ta druga wychodzi zdecydowanie lepiej! :D
Usuń